Moja Afryka… (część: 2)
Panikę zastąpił spokój, kiedy już usiadłem
na swoim miejscu w pędzącym 300 km/h TGV. Cała trasa z Neuenstein do Paryża obejmowała odcinek samochodem i dwie przesiadki koleją – do TGV wsiadłem dopiero w Stuttgartcie. Zmieniając gorączkowo stacje, walcząc z opóźnieniami i pytając obcych ludzi o wskazówki, nie denerwowałem się tak bardzo jak przez ostatnie tygodnie…